10.02.2014 11:45
Pierwszy ogień
Luty. Środek zimy. Drogi zasypane śniegiem, zaspy i wszędzie biało. Tak wygląda sytuacja w północnej części naszego kraju, a tymczasem u nas, w Katowicach prawie wiosna. Temperatura na poziomie 10 C. Po śniegu nie ma śladu. Czas na pierwszy inauguracyjny wyjazd. Motocykl jeszcze w zimowym śnie. Szybkie wybudzenie, naładowanie akumulatora (nowy czeka w szafie na prawdziwą wiosnę) i pierwsze odpalenie w sezonie 2014. Oczywiście odpala od strzału:)
Teraz można iść spać. Jutro wyczekiwana sobota. Sobota, która wita nas słoneczkiem i zapowiada piękny, słoneczny dzień.
Ubieramy się, wyprowadzamy moto, zapłon, starter i…nic. Brak prądu:) Jednak akumulator umarł przez zimę jeszcze bardziej. Dwa miesiące temu trzymał chociaż tydzień. Nie ma lekko, jeszcze dziś musi nam posłużyć i dać z siebie wszystko. Odpalamy na kable od innego awaryjnego akumulatora i jedziemy z nadzieją, że wystarczy prądu z ładowania podczas jazdy.
Cel na dziś to niewielka traska, licząca ok. 70 km. Pierwsza atrakcja to dawna willa książąt pszczyńskich położona w Katowickiej dzielnicy Murcki, na skraju dawnej Puszczy Śląskiej. Rezydencja została wzniesiona w XIX w. na szczycie Białobrzeskiej Góry, dzisiaj zwanej Wzgórzem Wandy. Pierwsze kilometry na początku sezonu zawsze są trochę dziwne i człowiek musi się znów obyć z motocyklem:) Tym razem jednak z powodu krótkiej przerwy nie jest to prawie odczuwalne i po paru kilometrach, znów czujemy się jak ryba w wodzie. Na początku trasy podjeżdżamy jeszcze pod kompresor aby sprawdzić stan powietrza. Szybko i sprawnie docieramy pod pierwszą atrakcję. Obecnie w willi mieści się przedszkolę, a jako iż mamy sobotę brama jest zamknięta. Oczywiście takie drobnostki nas nie zniechęcają i żona rusza na zwiad. Po chwili melduję, że całośc można spokojnie obejść. Idziemy zatem kilka metrów dalej a tam ogrodzenie już się kończy i spokojnie możemy dostać się na teren. Wchodzimy, robimy fotki i grzecznie odchodzimy:)
Teraz jedziemy przez Tychy, gdzie robimy krótką przerwę nad Jeziorem Paprocańskim. Siadamy na molo, pijemy herbatkę z termosu i obserwujemy zamarzniętą taflę jeziora. Wkoło duży ruch – spacerowicze, rowerzyści, biegacze, ludzie wracający z lodowiska oraz my, motocykliści :) Po chwili przerwy jedziemy dalej. Po drodze mijamy kilka sprzętów i wzajemnie się pozdrawiamy. Nasz ostatni cel to Gostyń i położony w nim schron bojowy ‘Sowiniec’.
Schron został wybudowany w roku 1939 i wchodził w skład Obszaru Warownego „Śląsk”. Jego ściany w najgrubszym miejscu mają 1,5 m grubości. Załoga schronu liczyła 11 żołnierzy. Schron posiadał instalację filtrowentylacyjną oraz był gazoszczelny. Po krótkiej sesji fotograficznej, kolejny raz wyciągamy termos oraz spacerujemy po okolicy.
Teraz już pora na powrót do domku. Motocykl nie zawodzi i odpala za każdym razem:), po 67 kilometrach kończymy nasz otwierający sezon trip i już oczekujemy na kolejną sobotę.
W ten oto sposób pojawił się pierwszy ogień pod tłokami w sezonie 2014. Jaki on będzie? Życzymy wszystkim oraz sobie aby był najlepszy z wszystkich dotychczasowych! LwG!
Archiwum
Kategorie
- Inne (4)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (34)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)