Najnowsze komentarze
KeepTalking do: #3 Przyszowice
Ciekawy opis, z dobrymi fotkami. "...
Jurajski_Zbycho do: Morze Czarne - część 1
Witam. Gratuluję wspaniałej wypra...
wilku 447: pojechałem dzisiaj - dr...
wilku447 do: Moto Tatry 2014
Jak będziecie w okolicach Zakopane...
Sztolnia uranowa, no proszę. Zawsz...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
<brak wpisów>

22.05.2014 21:35

Mini majówka

Nadszedł w końcu długo wyczekiwany dzień. Przed nami pierwszy dłuższy wyjazd do ulubionego Torunia oraz na wieś. Prawdziwą polską wieś. Na której można trochę odpocząć od zgiełku miasta i chaosu miejskiego życia. Przed nami wizja niczym nie zmąconych czterech dni pełnego relaksu. Tylko my, cisza, spokój, telefony rzucone gdzieś w kąt, laptop zostawiony w domu:) No to lecimy.

Dzień 0, 2014-04-30

Wiecie co jest najgorsze? Dniówka w pracy, ze świadomością, że za chwilę wskoczymy na motocykl i pojedziemy. Mimo wszystko, jakoś czas zleciał i o 14:00 jestem wolny:) Teraz 16 km powrotu do domu w ramach rozgrzewki i zaraz się zacznie. Kurczak kończy godzinkę później, więc na spokojnie mogę poznosić kufry i dopakować wszystko na przysłowiowy ostatni guzik. Wszystko gotowe, możemy ruszać. Startujemy o 16:00, w środę, dla wielu początek długiego weekendu majowego. Przed nami 410 km. Naszą największą obawą są zakorkowane miasta, ponieważ są to tak zwane godziny szczytuJ a do tego pewnie więcej osób podobnie jak my postanowiło wyruszyć po pracy.

Katowice udaje się sprawnie przejechać, ale 15 km przed Częstochową już wszystko stoi. No to zaczynamy. Powolutku staramy się przeciskać środkiem, choć z kuframi jest trochę gorzej. Tutaj ktoś zajedzie, tam ktoś ustąpi i tak pomału do przodu. Sytuacja w samym mieście wygląda podobnie. Jeden wielki korek. Naród jedzie na majówkę:) Mozolnie, powolutku, ale cały czas naprzód i w końcu udało się. Częstochowa za zami, przed nami Łódź. Drogi już trochę opustoszały, więć można jechać z normalnymi prędkościami. Łódź to taki komunikacyjny koszmar, kto jeździ to wie:) Miasto ciągnie się kilometrami, co chwilę światła, skrzyżowania, ronda i tak się jedzie i jedzie. Przydałaby się obdownica. Może kiedyś się doczekamy. W ramach nagrody, w Zgierzu robimy przerwę na pizzę:) Słońce powoli zachodzi, więc przed nami nocny odcinek. Dalsza trasa jest już przyjemniejsza, bo nie ma dużych miast, tylko Włocławek z wyremontowanymi drogami. Do Torunia wjeżdżamy nowym mostem i trochę się rozczarowujemy:), brakło nam tego wow, które towarzyszy nocnej jeżdzie przez stary most z widokiem na pięknie podświetlone mury starego miasta i Wisłę. Tutaj jakoś tak ciemno i nic nie widać. Ale już jesteśmy, to najważniejsze. Zrobiło się dość chłodno. Przed nami już ostatnie 40 km. Pokonujemy je w prawie lodowatej temperaturze, w pięknej nocnej scenerii pól pełnych żółtego rzepaku oświetlanego reflektorami Hondy, a do tego różne zapachy. Szczęśliwi wjeżdżamy do babci na podwórko, kierując się od razu do garażu. Trasa dała się nam we znaki, jesteśmy zmarznięci i wszystko nas boli, ale na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Chyba się już starzejemy:))

Maszynownia, silnik stop. Teraz tylko boczne kufry pod pachę i możemy meldować się w naszym pokoiku na strychu. Godzina 23:30, nie jest najgorzej. Można iść spać z myślą o czterech dniach lenistwa.

Dzień 1-4, 2014-05-01 – 05-04

Cztery dni upływają nam dość szybko. Nieodłączną częścią każdego dnia są spacery pośród żółtych pół rzepaku i pięknie kwitnących jabłoni. Jak zawsze, również i tym razem robimy dwie małe wycieczki, do Chełmna oraz Torunia. Odwiedzamy stare kąty, patrzymy co się zmieniło, odpoczywamy i tak cenne godziny uciekają. W trakcie spaceru przez Chełmno w jednej z witryn sklepowych dostrzegam zegar w kształcie motocykla. Można rzec, że zegar się zawsze przyda, a śmieszna cena tym bardziej zachęca do zakupu. W ten sposób sprawiamy sobię małą pamiątkę, którą z uwagi na wolne miejsce w kufrach bardzo żadko kupujemy. Pogoda cały czas dopisuje, mimo iż jest chłodno. Najważniejsze jednak, że nie pada:) Tak oto cztery dni beztroskiego życia mijają, bez pośpiechu, bez ustawiania budzika do pracy, bez codziennej gonitwy. W poniedziałek powrót do domku, a od wtorku znów zacznie się wir codziennego życia, i znów oczekiwanie na kolejny weekend.

Dzień 5, 2014-05-05

Pobudka o 7:00. Szybka toaleta, herbatka, zapięcie kufrów, pożegnalna fotka z babcią, ostatnie spojrzenie na nasz pokoik na strychu i pora wracać. To tylko kilka dni, więc czujemy niedosyt. Chętnie zostałoby się trochę dłużej. Droga powrotna to przede wszystkim straszne zimno. Już dawno tak nas nie wywiało na trasie. We Włocławku robimy przerwę na śniadanie serwowane wprost na parkingu przed Lidlem :) Potem już standardowo, Łódź, Częstochowa i Katowice. I tak oto mała moto majówka dobiegła końca. Uzbieraliśmy kolejne 912 km, i jednak mimo wszystko udało nam się trochę odpocząć zarówno fizycznie jak i psychicznie. Kolejnym razem, wykorzystamy fakt oddania do użytku już całego odcinka autostrady A1 i od Łodzi polecimy nowiutkim asfaltem. Jak będzie? Czas pokaże. LwG!

Komentarze : 1
2014-05-26 14:50:00 Moto-Cenzor

Brakujący odcinek A1 Włocławek-Kowal otworzyli właśnie 30 kwietnia 2014 r. więc mogliście śmigać autostradą w obie strony. No ale wtedy nie byłoby pizzy w Zgierzu i śniadania we Włocławku :)
Poza tym A1 póki co nie jest skomunikowana z nowym mostem w Toruniu i na nowy most trzeba zjeżdżać do miasta na węźle Ciechocinek.

  • Dodaj komentarz