Najnowsze komentarze
KeepTalking do: #3 Przyszowice
Ciekawy opis, z dobrymi fotkami. "...
Jurajski_Zbycho do: Morze Czarne - część 1
Witam. Gratuluję wspaniałej wypra...
wilku 447: pojechałem dzisiaj - dr...
wilku447 do: Moto Tatry 2014
Jak będziecie w okolicach Zakopane...
Sztolnia uranowa, no proszę. Zawsz...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
<brak wpisów>

19.03.2014 16:05

Chwile trwogi i radości

W życiu każdego motocyklisty przychodzi kiedyś taki dzień, w którym musi on wraz ze swoja maszyną udać się na przegląd techniczny. Wiadomo, że wszystko jest sprawne i dopieszczone, ale i tak zawsze jest ta obawa, podobnie jak podczas dmuchania w policyjny alkomat – niby wiadomo, że będzie 0.00 (chyba, że całą noc piliśmy ze szwagrem), ale jakiś dreszczyk emocji zawsze jest. Przynajmiej jak tak mam, nie wiem jak Wy :P Zatem i w tym roku przyszło mi jechać na wspomniany wyżej przegląd, który momentami przyprawiał o chwilę trwogi za sprawą naszego bohatera – pana diagnostę.

Oczywiście na sobotę mieliśmy zaplanowany kolejny moto wypad. Zanim jednak nadeszła sobota, trzeba było załatwić kolejny stempelek w dowodzie:) Dodatkowych emocji dodawał fakt, iż powoli kończą nam się opony (wymiana planowana w okolicach kwietnia), a jak się pan diagnosta uprze to wiadomo… (wymagane 1,6 mm bieżnika spokojnie jest). Zatem wyskoczyłem w tygodniu po wymaganą pieczątkę. Zawsze jeżdżę do tej samej stacji.  Podjeżdzam, roleta się podnosi i zaczyna się nasza przygoda:)

Pan diagnosta retorycznie pyta czy może usiąść i wjechać na rolki. Z ciężkim sercem oddaję moto w inne ręce (jedyną osobą, która zasiada za sterami Hondy poza mną jest kurczak (żonka) ). Nasz bohater siada na moto, wbija jedynkę i rusza. Problem w tym jak rusza. Robi to prawie jak podczas startu Moto GP, a wiadomo czym wyłożona jest podłoga stacji diagnostycznyuch – śliskimi kafelkami. Wesołe koniki mechaniczne rwą do przodu, tylne koło łapie oczywiście poślizg a motocykl driftem sunie wprost do czeluści kanału. W tym momencie nadeszła chwila trwogi. Chciałem zrobić przegląd a nie skasować motocykl w kanale na stacji diagnostycznej… na całe szczęście pan diagnosta w porę odpuścił gaz i zatrzymał się może 3 metry przed kanałem. W jego oczach przerażenie, w moich jeszcze większe. Wiadomo, że VFR to nie  RC213V, ba nawet nnie CBR 1000, ale z gazem trzeba ostrożnie :) – szczególnie na mokrych kafelkach, i kto jak kto pan diagnosta powinien to wiedzieć. Najgorsze już za nami. Mam przynajmniej taką nadzieję. Teraz powolutku na rolki. Wszystko git, tylko te opony… jak to powiedział nasz bohater:

-Ta opona z tyłu jest do dupy

-Wiem, wiem, w kwietniu będą nowe – dodaję.

Nie wiem czy ze stresu, czy z lenistwa pan diagnosta nie sprawdza już reszty typu emisja spalin, głośność wydechu, światła itp.

Mogę iśc do kasy. Uff. Też mieliście takie przygody na przeglądzie? :) Wolę nie myśleć, co by bybyło, gdyby nasz bohater jednak nie wyhamował i wpakował się do kanału?

Przegląd wbity, zatem na spokojnie możemy przejść do soboty i kolejnej wycieczki. Owa sobota, 8-go marca okazała się niestety zimna i pochmurna, lecz mimo to dostarczyła nam kilka chwil radości związanych z pokonaniem kolejnych kilometrów oraz zobaczeniu kilku ciekawych rzeczy.

Tym razem nasza droga prowadzi przez teren jury krakowsko-częstochowskiej. Jak się już ma taką atrakcję w okolicy to czasem trzeba z niej skorzystać:) Pierwszy postój robimy w Pieskowej Skałe, przy słynnej Maczudze Herkulesa. W marcowej, jeszcze trochę zimowej scenerii Ojcowski Park Narodowy wygląda jakoś szaro i smutnie, jednak mimo wszystko zawsze spotkamy tutaj turystów oraz motocykle na winklach:) Parkujemy motocykl na zamkniętym jeszcze parkingu tuż przy płynącym tu Prądniku i ruszamy do położonego opodal zamku.

W IX wieku Kazimierz Wielki wybudował tutaj zamek jako wchodzący w skład Orlich Gniazd. Zamek składał się z dwóch części – górnej oraz dolnej. Do naszych czasów zachowała się jedynia dolna część i ma się bardzo dobrze. Zwiedzamy sobie przedzamcze oraz dziedziniec, zerkamy również na zamkowe ogrody, które w sezonie mienią się setkami barw.

Po krótkiej przerwie ruszamy do Skały, gdzie czeka nas kolejna skromna przerwa na zapoznanie się z rynkiem. Ostatnia, główna atrakcja dnia to miejscowość Minoga i  znajdujący się w niej pałac Wężyków z 1859 roku. Obecnie pałac pięknie odrestaurowany oferuje usługi takie jak np. organizacja wesel, konferencje itp. Całość sielankowej atmosfery psuje jedynie fakt, iż cały teren jest ogrodzony a brama zamknięta. Mimo wszystko po miłej rozmowie z gospodarzem obiektu (który również jest motocyklistą) mogliśmy wejść na teren i spokojnie obejść cały pałac.

Zadowoleni, żegnamy się i zbieramy powolutku do drogi powrotnej, która nie miała już obfitować w żadne atrakcje a tu taka niespodzianka.

Ku naszej uciesze w drodze powrotnej mogliśmy obejrzeć reklamę salony fryzjerskiego w postaci samochodu. I nic w tym nie byłoby dziwnego (no może poza faktem, iż auto reklamuje fryzjera:) ), ale autko to Chevrolet Corvette rocznik 1978, a do tego wersja na 25-lecie modelu. Piękny widok szpecił jedynie widoczny na zdjęciu kabel, zapewne od przedłużacza:)

Dalsza droga była już niestety bez niespodzianek.

W ten oto sposób, po 153 kilometrach meldujemy się z powrotem w domku zadowoleni z kolejnego wyjazdu. LwG!


(Nasz motocyklowy zwierzyniec :D - ma ktoś podobny? :) )

Komentarze : 3
2014-04-13 01:20:00 szmi

Podoba mi się Twój blog i wszystkie posty, ale kluczyki (i inne trofea na kierownicy) są straszne. :)
Co do przeglądu- wprowadziłem moto pod urządzenie do sprawdzania świateł, potem vin, przebieg i tyle. W zasadzie gdyby nie to, że nim odjechałem to pan diagnosta mógłby się nigdy nie dowiedzieć czy to jeździ. :)

2014-03-22 17:55:15 setup jan

przegląd - światła, vin, stan licznika - pieczątka .

2014-03-20 19:14:03 EasyXJRider

Moje pierwsze badanie Czarnej Ciuchci było dosyć zabawne. Pojechałem w stroju udającym cywilny. Daje kluczyki diagnoście, ten wychodzi przed bramę i staje przed XJR-ą... Po czym oddaje mi kluczyki ze słowami: "Ja na to nie wsiądę, światła są?"

Teraz widząc mnie z kaskiem nawet nie bierze kluczyków. Idzie sobie obejrzeć jedną, albo drugą maszynę, sprawdza światła i po sprawie. Nawet nie odpalam silnika.

Spinio, coraz bardziej odpowiada mi Twoje pisanie, nawet ilość obrazków nie psuje mi przyjemności czytania. Tak dalej!

  • Dodaj komentarz